Atakuje krasnaluda szybkim i mocnym cięciem w korpus.
Ostatnio edytowany przez Aretis (2009-03-01 18:09:29)
Offline
Sędzia Hrabstwa Tuk
Półelf zataczając się z bólu szuka kryjówki i uznaje że trzeba było oddać te pieniądze Ravandill'owi bo przez to zaraz zginie.
Ostatnio edytowany przez Sirmenor A'calavah (2009-03-01 18:13:08)
Offline
Krasnolud pada. Mężczyzna jedynie się śmieje i szybko naciera na ciebie. Bardzo szybko tnie, jednak udaje ci się uniknąć ciosu. Jest naprawdę doświadczony
Przejdą bramy piekieł aby dostać się do bram niebieskich
Spadną jak deszcz aby wyzwolić się
przejdą jak zieolny ogień
Więc miecze ,kusze i Chorągwie- ruszyć czas!
Guilty as charged
But damn it, it ain't right
There's someone else controlling me
Death in the air
Strapped in the electric chair
This can't be happening to me
Who made you God to say,
I'll take your life from you?
Flash before my eyes
Now it's time to die
Burning in my brain
I can feel the flame
Offline
Moderator
Podbiegam do niego od tyłu i przebijam go mieczem
[Rzut w Kostnicy: 13]
Ostatnio edytowany przez Merasi Ferner (2009-03-01 20:11:00)
Offline
- A niech cię! Izdygardzie! Niech ich dusze będą głębko w ogniu!
Po tych słowach Arghez wyciągnął mocniej pazury prubując dośięgnąć drugiego napastnika.
Offline
Mężczyzna został trafiony. Pazur wbił mu się prosto w brzuch. Splunął na twoją twarz krwią (odór z jego gęby ,był nie do wytrzymania) i osunął się w bok.
Merasi ,mężczyzna osunął się w bok ,a ty upadłeś
Przejdą bramy piekieł aby dostać się do bram niebieskich
Spadną jak deszcz aby wyzwolić się
przejdą jak zieolny ogień
Więc miecze ,kusze i Chorągwie- ruszyć czas!
Guilty as charged
But damn it, it ain't right
There's someone else controlling me
Death in the air
Strapped in the electric chair
This can't be happening to me
Who made you God to say,
I'll take your life from you?
Flash before my eyes
Now it's time to die
Burning in my brain
I can feel the flame
Offline
Moderator
Podnosze sie i atakuje go szybkim cięciem
Offline
Z oddali wszystkiemu przygląda się nieznajomy Półelf w kapturze... Rozmyśla. Nikt nie odkrył jeszcze jego obecności.
- Ciekawe, jak to się dalej potoczy...
Seter...
Półelf, o którym nikt nic tak na prawdę nie wie... Pojawia się i znika niespodziewanie. Nikt nie wie, skąd pochodzi, ani co ma za cel.
Offline
Mężczyzna sparował cios...
-Co Aretisie pogromco mutantów, musisz mieć pomocników...hah ,a jednak robaku!
Przejdą bramy piekieł aby dostać się do bram niebieskich
Spadną jak deszcz aby wyzwolić się
przejdą jak zieolny ogień
Więc miecze ,kusze i Chorągwie- ruszyć czas!
Guilty as charged
But damn it, it ain't right
There's someone else controlling me
Death in the air
Strapped in the electric chair
This can't be happening to me
Who made you God to say,
I'll take your life from you?
Flash before my eyes
Now it's time to die
Burning in my brain
I can feel the flame
Offline
Półelf odsuwa się na bok i groźnie patrzy na szanownego Jegomościa. Mówi :
- No dawaj... Nie mów, że się boisz. Atakuj !
Seter...
Półelf, o którym nikt nic tak na prawdę nie wie... Pojawia się i znika niespodziewanie. Nikt nie wie, skąd pochodzi, ani co ma za cel.
Offline
- A niech was! - Dobił obu przeciwnkików i wziął ich na ramiona - Zabij... - Syknął po cichu. Położył ciała na ziemi wchodząc na nie tak jakby bał się że uciekną.
Offline
Sędzia Hrabstwa Tuk
Po tym jak przeszywający ból opuścił ramię półelf wstał i rzucił sztyletem w ostatniego wroga.
k20-5 (za nie całkiem sprawną rękę) =14
Ostatnio edytowany przez Sirmenor A'calavah (2009-03-02 15:40:05)
Offline
Z dyskretnym rozbawieniem oglądam całą tę rzeź. - Znowu ten dowódca? Czy on jest wszędzie? O, i Sirmenor się znalazł. - Zaczynam się śmiać pod nosem, kiedy zauważyłem jak oszczędza prawą rękę. - W końcu mu się należało. - Wypatruję jakiegoś młodego, rozrzutnego i pijanego szlachcica, których w takich miejscach jest pełno. Podchodzę do niego, dosiadam się i zaczynam rozmowę, zabawiam ich i staram się być w centrum uwagi. Po parunastu minutach rozbawiania odchodzę w cień (nie dosłownie tylko przestaje być duszą towarzystwa) próbuję odciąć sakiewkę szlachciowi (który jest pijany, rozbawiony, bogaty więc się specjalnie nie przejmuje i nie zwraca na mnie uwagi chwilowo)
Offline
Sakiewka ,była pełna miedziaków razem...180 denarów..ładnie. Nagle ktoś cię potrącił...Przez sprawy Aretisa rozpętała się burda...
Przejdą bramy piekieł aby dostać się do bram niebieskich
Spadną jak deszcz aby wyzwolić się
przejdą jak zieolny ogień
Więc miecze ,kusze i Chorągwie- ruszyć czas!
Guilty as charged
But damn it, it ain't right
There's someone else controlling me
Death in the air
Strapped in the electric chair
This can't be happening to me
Who made you God to say,
I'll take your life from you?
Flash before my eyes
Now it's time to die
Burning in my brain
I can feel the flame
Offline
- kurwa mać... Dobrze, że sakiewka nie upadła. Przydałyby się teraz te rękawice, wystarczyłby jeden celny cios. No trudno - Mówiąc to łapie krzesło i uderzam jegomości w mostek, tak aby nie mógł chwilę oddychać.
Offline
Kilka stołów powywalało się. Coraz więcej ludzi zaczęło ze sobą walczyć. Masakra...i ty w środku walki
Przejdą bramy piekieł aby dostać się do bram niebieskich
Spadną jak deszcz aby wyzwolić się
przejdą jak zieolny ogień
Więc miecze ,kusze i Chorągwie- ruszyć czas!
Guilty as charged
But damn it, it ain't right
There's someone else controlling me
Death in the air
Strapped in the electric chair
This can't be happening to me
Who made you God to say,
I'll take your life from you?
Flash before my eyes
Now it's time to die
Burning in my brain
I can feel the flame
Offline
Przedzieram się przez do karczmarza, wchodzę za ladę i śmiejąc się mówię - Wesoło tutaj masz... Przynajmniej Twoje kelnerki mają co robić - klepie go po ramieniu i wydchodzę nie omieszkając się użyć krzesła, a nawet sztyletu jeśli będzie taka potrzeba.
Offline
Sędzia Hrabstwa Tuk
Półelf stara się odszukać Aretisa lecz po chwili uznaje to za bezsensowne w tej bitwie więc wychodzi licząc na to że tam go spotka.
Offline
do karczmy wchodzi postawny kozak z długimi rudymi włosami i ciemno brązowymi wąsami sięgającymi szyji, ma na sobie kolczugę a na plecach wielki dwuręczny topór i łuk.U pasa wisi mu szabla, chwiejnym krokiem podchodzi do karczmarza i grubym głosem mówi-zdrawstwujcje! macie może karczmarzu jaką prace? Jak by co mogę obić mordę jakiemuś awanturnikowi a i posprzątać potrafię-po tym zdaniu spluwa soczyście na podłoge i wyciera nos w rękaw
Offline
- Na sprząteczke to mi dobrze nie wyglądasz - po czym zanosi się śmiechem - ale na wykidajłę powinienneś być w sam raz, akurat ostatnio mi się jeden hm... "rozłożył" zapłacę 20 dukatów za dzień. Jak się pewnie domyślasz, masz za zadanie obijać mordy każdemu kogo wskarzę i kto będzie robił burdy. To co, przyjmujesz robotę?
Offline